niedziela, 11 lutego 2018

Z wizytą w browarze Hoparazzi Brewing w Anaheim

Kolejnym browarem, który odwiedziłem podczas mojego ostatniego pobytu był browar Hoparazzi i powiem wam szczerze, że była to jedna z najdziwniejszych, jakkolwiek tez jedna z najfajniejszych odwiedzin w moim życiu. 

Zacznijmy jednak od początku. Browar, znajduje się bardzo niedaleko browaru Bottle Logic. Dosłownie dwie-trzy minuty marszu, a dokładnie umiejscowiony jest przy 2910 E La Palma Avenue, Suite D. Tego dnia Hoparazzi był trzecim już browarem na moim i moich towarzyszy piwnym szlaku. Wcześniej był Terreux i Bottle Logic właśnie. Jak się zatem domyślacie, w głowie ja, jak i moja ekipa, mieliśmy już trochę, choć myśl o pobliskim browarze, do którego można szybko dotrzeć, spowodowała, że decyzja o wyprawie do niego, nie była podejmowana zbyt długo. 

Stając przed drzwiami zauważyłem, że w lokalu, oprócz kilku osób nikogo nie ma. Chwytam za klamkę, ciągnę, a ... drzwi ani drgną. Zgromadzone osoby w środku lekko zdębiały patrząc, jak ktoś się dobija i chce wejść do środka. Jedna z osób otworzyła drzwi i zapytała się o co chodzi. Poinformowała także, że już niestety zamknięte. Jednakże na wieść o tym, że specjalnie z Polski przyjechałem, by zwiedzić ich browar i skosztować ich piw, otworzyła z uśmiechem szerzej wrota i zaprosiła gromadkę do środka, zamykając za nami drzwi. Przyznam się wam szczerze, że byłem bardzo, ale to bardzo miło zaskoczony. Wkrótce po wejściu, włączono genialną muzykę (hard rock i heavy metal) i rozpoczęła się fantastyczna piwna przygoda. 

Ekipa, w postaci bardzo fajnej gromadki czterech przyjemnie zakręconych piwnych miłośników, oprowadziła po sercu browaru i poopowiadała o historii miejsca i warzeniu piwa. 




No ale, że było już późnawo, a ekipa przygotowywała się do warzenia, które miało się odbyć o brzasku następnego dnia, to zaproszono na degustację tego co na kranach. A na kranach działo się naprawdę dobrze. Czego tam nie było? Belgian Golden Strong, Scotch Ale, Porter z dodatkiem ziaren kakaowca, Milk Stout, American Stout, Kellerweis Style Wheat, AIPA, CDA, Farmhouse, Cherry Sour, Raspberry Sour, Mixed Fermentation Blackberry Sour oraz Golden Sour. Wszystko produkcja miejscowa. 

Ja sam wybrałem Cherry i Blackberry Sour, Milk Stout, AIPA oraz Portera i powiem wam szczerze, że wszystko było bardzo wyborne. 



W trakcie degustacji, muza coraz mocniej rozwalała mózg, leciały takie kapele, jak Metallica, Slayer, Thin Lizzy i wiele innych tuzów mocnego rocka. W trakcie degustacji machałem głowa jak szalony. Do tego fantastyczne rozmowy, kawały, sporo dobrego humoru, śmiechu i po prostu fantastycznej piwnej przygody w środku nocy. Ekipa Hoparazzi ma jaja większe niż stado rozjuszonych buhajów. Naprawdę, wielki szacunek!


Czas niestety, nieubłaganie gnał i zrobiło się już naprawdę późno, a mnie i moich ziomków, łapał już dość mocno sen i trzeba było się, niestety, żegnać z fenomenalnym składem Hoparazzi. 


Konkludując, wizyta w Hoparazzi dostarczyła bardzo niespodziewanych, ale fantastycznych wrażeń. Jeśli ponownie wpadnę do Anaheim, to na pewno ponownie odwiedzę browar, ale już na dłużej i na pewno wpadnę o wcześniejszej porze. Super ekipa, super piwa, super muza, po prostu wszystko super! Dziękuję jeszcze raz bardzo ekipie Hoparazzi za możliwość odwiedzin i za super zabawie w tak zacnym gronie. Do zobaczyska!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz